
Porozumienia w Hucie
Katowice - czwarte po szczecińskim, gdańskim i
jastrzębskim
|
|
11 września
1980 roku w Hucie Katowice, podpisane zostało
porozumienie pomiędzy Komisją rządową a
Międzyzakładowym Komitetem Robotniczym. Podczas
negocjacji rozpatrzono szereg postulatów
zgłoszonych przez załogi zakładów
wchodzących w skład MKR oraz ustalono dalszy
tryb ich realizacji.
Ustalenia dotyczyły gwarancji dla działania
Niezależnych Samorządnych Związków
Zawodowych. Postulaty dotyczyły spraw
płacowych, unormowania czasu pracy oraz spraw
socjalnych. W imieniu strony rządowej dokument
podpisali: Franciszek Kaim - minister hutnictwa,
Zbigniew Szałajda - dyrektor naczelny Huty
Katowice, Kazimierz Sąda - podsekretarz stanu w
Ministerstwie Hutnictwa, Eugeniusz Pustówka -
dyr. naczelny Huty im. Lenina, Franciszek
Grzesiek - generalny dyrektor Zjednoczenia Metali
Nieżelaznych, Michał Stopaniak - dyrektor
Departamentu Pracy i Płac Ministerstwa
Hutnictwa, oraz Antoni Seta - przewodniczący
Związku Zawodowego Hutników. Z ramienia MKR
porozumienie sygnowali: Andrzej Rozpłochowski -
przewodniczący MKR Huty Katowice, Jacek
Jagiełka - wiceprzewodniczący, Bogdan Borkowski
- wiceprzewodniczący, Kazimierz Świtoń -
sekretarz MKR, Aleksander Karpierz, Zbigniew
Kupisiewicz, Wiesław Tatko.
Było to czwarte po szczecińskim, gdańskim i
jastrzębskim porozumienie, w którym władza
deklarowała, że organy państwa, kierownictwa
zakładów pracy i organizacji politycznych nie
będą przeciwdziałać powstawaniu i
funkcjonowaniu nowych związków zawodowych.
Zanim doszło do rozmów MKR z Komisją
rządową, w Hucie Katowice podpisano inne
porozumienia, którymi dyrekcja za wszelką cenę
chciała ograniczyć falę strajkową, która
zaczęła ogarniać kolejne wydziały kombinatu i
firmy współpracujące.
- Pierwszy dokument podpisano wieczorem, 31
sierpnia 1980 roku i dotyczył -
"warunkowego zawieszenia strajku" -
mówi Zbigniew Kupisiewicz - założyciel i
pierwszy redaktor naczelny pisma MKR "Wolny
Związkowiec".
Pamiętam, że taka formuła zakończenia
protestu wynikała z naszej nieufności do
władzy. My nie czuliśmy się wtedy
wystarczająco mocni i pewni w sprawach prawnych.
A jedyną osobą z wyższym wykształceniem w
Prezydium MKS był inżynier elektryk z Wielkich
Pieców - Wiesław Tatko.
Podpisanie dokumentu pozwoliło w nocy z 31
sierpnia na 1 września oddać dyrektorowi
Szałajdzie władzę nad zakładem, której Go
pozbawiliśmy 3 dni wcześniej.
Kolejne porozumienie, powstałe przy udziale
socjologa z wykształcenia, Andrzeja
Grzybowskiego, zawarte 4.września kończyło
definitywnie strajk w Hucie Katowice i było
sygnowane przez Andrzeja Rozpłochowskiego,
Andrzeja Grzybowskiego oraz Aleksandra Karpierza,
jako reprezentantów Komitetu Robotniczego Huty.
Istotnym był tu punkt 15. porozumienia, który
dawał prawo do wydawania biuletynu
informacyjnego na koszt zakładu. Uzupełnieniem
tego dokumentu był "Tryb załatwiania
postulatów załogi".
Dla ścisłości - od 30 sierpnia byliśmy
Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym a już od
3 września, Międzyzakładowym Komitetem
Robotniczym - założycielem nowych związków
zawodowych powstających na bazie ustaleń
Porozumienia Gdańskiego. Pociągało to za sobą
konieczność zawarcia z władzą umowy w imieniu
załóg wszystkich zakładów, które zgłosiły
do nas akces. Oczekiwaliśmy, więc na przybycie
kompetentnej komisji rządowej. Nie mieliśmy
dalej żadnej pomocy prawnej i organizacyjnej,
bo, jak sądzę, "miejscowi fachowcy" z
tej branży jakoś wtedy chyba obawiali się
poprzeć nasz protest.
Pomocy udzielił nam Kościół. Przygotowując
się do negocjacji poprosiliśmy biskupów:
częstochowskiego, krakowskiego i katowickiego o
wsparcie. W efekcie, już w dniach 7-8 września
do huty przybyli: prof. Wiesław Chrzanowski,
prof. Stefan Kurowski, doc. Zbigniew Bogusławski
i mec. Janusz Krzyżewski.
Na krótko odwiedzili nas też adwokaci:
Władysław Siła-Nowicki, Piotr Andrzejewski i
Jan Olszewski.
W okresie późniejszym aktywnego wsparcia
udzielał nam również Jan Łopuszański. Z
takim "trustem mózgów" poczuliśmy
się pewni. To się nie mogło nie udać!
Ich pomoc była bezcenna. W tamtym okresie nie
wiele wiedzieliśmy o pracy związkowej -
wszystkiego musieliśmy się uczyć. Wspomagali
nas, szkolili i byli do naszej dyspozycji bez
względu na porę dnia. Moim zdaniem - była to
najsilniejsza reprezentacja w kraju, o jakiej nie
jedna komisja związkowa mogła marzyć.
Władza, mając na uwadze miejsce rozmów,
wytypowała, zarządzeniem z 9 września komisję
przygotowaną do omówienia spraw hutniczych. My
z MKR mając na względzie problemy z
zakładaniem niezależnych związków zawodowych,
z brakiem pewnych uregulowań prawnych
dążyliśmy do spisania dokumentu, który by te
sprawy, w okresie przejściowym regulował.
Mieliśmy jakąś fobię na punkcie legalności
działania a legalna organizacja musiała wtedy
mieć: lokal, konto w banku, statut, itd.
Musiała być ponadto gdzieś zarejestrowana. I z
tym były największe problemy - Porozumienie
Gdańskie, bowiem nie rozwiązywało tej sprawy.
Któryś z ministrów powiedział wtedy
"zarejestrujcie się jak inne związki w
CRZZ-cie." Podziałało to na nas jak
przysłowiowa "płachta na byka". W
zasadzie nastąpiło czasowe zerwanie rozmów. .
Z komunikatu Międzyzakładowego
Komitetu Robotniczego Huty Katowice z 9
września:
" .. w godzinach 14:00 do 17:30 odbyła
się pierwsza tura rozmów MKR Huty Katowice w
obecności Wydziałowych Komitetów Robotniczych
i Zakładowych Komitetów Robotniczych
przedsiębiorstw: Kopalnia "Lenina",
PKS Chrzanów, Walcownie Metali Łabędy,
Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urządzeń
Mechanicznych Gliwice, Domki Jednorodzinne
Strzemieszyce, WSS Społem Oddziała Huta
Katowice, Kopalnia Wujek Jastrzębie Stare,
Budostal 6, Mostostal Będzin, Instal Dąbrowa
Górnicza, Kopalnia Piasku Podsadzkowego Maczki
Bór, które przyłączyły się do MKP z
Komisją Rządową pod przewodnictwem Ministra
Franciszka Kaima.
W rozmowach brała udział także delegacja
Komitetu Robotniczego Hutników Kombinatu Huta
im. Lenina oraz Komitetów Robotniczych hut
Baildon i Dzierżyński.
W czasie rozmów omówiono częściowo sposób
realizacji wniosków i postulatów zgłoszonych
przez załogi wyżej wymienionych zakładów
pracy.
W związku z brakiem pełnomocnictw Komisji
Rządowej rozmowy postanowiono kontynuować w
czwartek dnia 11 września br. W godzinach
przedwieczornych /ok. godz. 17:00/.
Informujemy jednocześnie, ze do Niezależnych
Samorządnych Związków Zawodowych przystąpiło
już ok. 80 proc. załogi Huty Katowice
rezygnując jednocześnie z przynależności do
związków dotychczasowych".
- Nasi doradcy zaproponowali wtedy, żeby do
czasu rządowych ustaleń w tej kwestii dokonać
rejestracji poprzez zgłoszenie u wojewody -
mówi Zbigniew Kupisiewicz. W efekcie już 10
września takie zgłoszenie do Katowic
zawieźliśmy.
W dniu następnym, po kilkunastu godzinach
negocjacji doszło do podpisania dokumentu
nazwanego później "Porozumieniem
Katowickim". Na pierwszy plan wysunięto
tworzenie samorządnej i niezależnej od władzy
reprezentacji związkowej.
- Wiedzieliśmy, że resztę spraw da się
załatwić na spokojnie, w normalnych
negocjacjach. Dokument ten, jakkolwiek bardzo
istotny, nie był celem samym w sobie. Jego
ustalenia były niejako narzędziem, który w
okresie przejściowym, wypełniając lukę
prawną, pomagał tworzyć i organizować
niezależne i samorządne związki zawodowe -
mówi Kupisiewicz.
Porozumienie podkreślało, że umowy społeczne
z Wybrzeża obowiązują w całym kraju. A dla
wielu lokalnych partyjnych czy dyrektorskich
kacyków nie było to oczywiste. Z ramienia MKR
podpisy złożyli wszyscy członkowie Prezydium
poza Kazikiem Świtoniem i Jankiem Górnym.
Natomiast stronę rządową poza Franciszkiem
Kaimem - ówczesnym ministrem hutnictwa i kilkoma
podsekretarzami stanu reprezentowali dyrektorzy
hut: Katowice i Lenina oraz, co wzbudziło
największe ubawienie, przewodniczący Związku
Zawodowego Hutników - Antoni Seta.
"Stare związki," w naszym ówczesnym
rozumieniu, stawiały się w ten sposób po
stronie władzy a nie członków, których winny
reprezentować. Nazajutrz można było o tym
przeczytać w prasie.
Kilkanaście dni później, tj. 26 września
podpisano dokument, który dla pewnej
ciągłości nazwano załącznikiem nr 1 do
porozumienia z dnia 11.09. Obejmował on tylko i
wyłącznie związane z hutnictwem sprawy:
warunków pracy, płacowe, czasu pracy,
socjalno-bytowe, zatrudnieniowo-kadrowe i jak to
określono "wnioski
techniczno-produkcyjne". W tekście tym, co
istotne, MKR występuje po raz pierwszy w imieniu
NSZZ Solidarność.
MKS stał się organizacją wielozakładową.
Huta Katowice była wielkim placem budowy. Na jej
terenie pracowały różne przedsiębiorstwa
budowlane, transportowe, konstrukcyjne i
projektowe. Część z nich miała tutaj swoje
filie bądź oddziały. Załogi tych zakładów
przyłączyły się do protestu. Ich liczba,
szczególnie w pierwszych dniach września,
rosła w dużym tempie.
W połowie miesiąca przekraczała już 200.
Szkoły, domy kultury, instytuty badawcze,
spółdzielnie rolnicze, kopalnie - zestaw
zawodów był różny.
- Udzielaliśmy im wsparcia technicznego i
organizacyjnego, ale jednostki te miały swoje,
można powiedzieć, branżowe problemy - mówi
Kupisiewicz. Porozumienie Katowickie ich
oczywiście nie rozwiązywało. Naciskaliśmy na
władze żeby przysłano kompetentną komisję
przygotowaną do negocjacji w sprawach tak
całkiem różnych jak choćby problemy oświaty
z jednej, a pracowników zakładów
transportowych i budowlanych z drugiej strony.
Negocjacje trwały z przerwami kilka dni.
Dopiero 23 października 10 doszło do podpisania
bardzo obszernego dokumentu, który te sprawy
obejmował. Z racji wielobranżowości, stronie
rządowej przewodniczył wicepremier Aleksander
Kopeć - ten sam, który podpisał porozumienie w
Jastrzębiu.
Pracowano w kilku grupach tematycznych. Każda z
nich przygotowała dokument, który później
dołączono do całości. Umowa, jak już
wspomniałem, była obszerna w formie i treści.
Kilka załączników obejmowało m.in. takie
problematyki jak: handlu i usług, ochrony
zdrowia, gospodarki terenowej, oświaty i
wychowania, ochrony środowiska, budownictwa i
hutnictwa.
Co było istotne - porozumienie opisywało sprawy
w tamtym czasie najbardziej palące,
wymagającego załatwienia natychmiastowego.
Problemy wymagające zmian ustawowych miały być
rozwiązywane w terminie późniejszym, przy czym
Solidarność, do czego zobowiązywała się
władza, miała być dopuszczona do prac
legislacyjnych.
Rząd uznawał tym samym podmiotowość naszego
Związku, chociaż nie był jeszcze
zarejestrowany. Nastąpiło to dopiero 11
listopada 1980
Wszystkie dokumenty były podpisane, przez co
najmniej dwie osoby: Zbigniewa Szałajdę i
Andrzeja Rozpłochowskiego.
Co jest jeszcze charakterystyczne - w ich
negocjowaniu, na wyraźne życzenie Andrzeja, nie
brała udziału PZPR. Taką uchwałę wcześniej
podjęliśmy. Chcieliśmy w ten sposób
uwypuklić nasze, tzn. MKZ-u Katowice, rozumienie
porządku w państwie. Nie wszystkim to się
podobało.
Oczywiście władza nie była w stanie tego
uznać i już od pierwszych dni września
przeciwdziałała temu jak mogła.
* 1980 - Porozumienie
katowickie
* 1980 - Porozumienie
katowickie (załącznik nr 1)
|


Na tych stronach mogą być użyte
skrypty zapisujące niektóre dane w postaci
plików cookies (reklamy, sondy, statystyki itp).
Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na
umieszczanie tych plików w Twoim komputerze.
Jeśli nie chcesz, aby pliki cookies się
zapisywały, wystarczy zablokować je w Twojej
przeglądarce internetowej.
(C) 2007-2018 - Międzyzakładowa Organizacja
Związkowa NSZZ "Solidarność"
ArcelorMittal Poland S.A. - Dąbrowa Górnicza
- wszystkie prawa zastrzeżone - redakcja e-mail -
|
|